Z twórczością Grassa zetknąłem się w warunkach konspiracyjnych, kiedy do moich rąk dotarło podziemne wydanie „Blaszanego bębenka”. Czytałem tę książkę z wielkim podziwem. Grass wydał mi się jednym z nielicznych twórców, którzy pozostają pisarzami politycznymi, a równocześnie potrafią wyjść ponad politykę w sferę problematyki egzystencjalnej. Ten nurt w jego twórczości jest cenniejszy niż rzeczy, do których ostatnio dochodzi. Jego ostatnie książki, na przykład „Rozległe pole”, są za bardzo uwikłane w wewnątrzniemiecką szarpaninę. Bardziej cenię jego wcześniejszą twórczość, przede wszystkim „Blaszany bębenek” i „Psie lata”. Jako tradycja literacka jest mi to obce, twórczość Grassa ma charakter oświeceniowej ironii, podczas gdy ja jestem raczej po stronie romantyzmu niemieckiego. Uważam jednak, że to wielka literatura.
1 października
„Gazeta Wyborcza” nr 230, 1 października 1999.